Seszele, czyli legenda o pewnym erotycznym kokosie

Seszele, czyli legenda o pewnym erotycznym kokosie

Niektórzy latają do raju leżeć na plażach, inni latają tam przy okazji, czytaj jak mają po drodze. My zdecydowanie należymy do tej drugiej grupy. Leżenie na plaży szybko nam się nudzi, dlatego 4 dniowy stopover (przystanek) na Seszelach to był idealny pomysł.
Zwiedziliśmy 3 ze 115 wysp – Mahe, Praslin i La Digue. Wydawałoby się, że Seszele to po prostu plaże i nic poza tym. A jednak w tym afrykańskim raju jest bardzo ciekawie, bo…

To najmniejsze państwo w Afryce.

Nie odnotowano tutaj nigdy ujemnej temperatury powietrza (najniższa 17,5 st.).

Ze wszystkich 115 wysp, tylko 33 są zamieszkałe.

Seszele nie mają ani jednej rzeki, ani jednego jeziora.

Atol Aldabra, należący do Seszeli zamieszkuje najliczniejsza grupa żółwi olbrzymich na świecie.

Seszele powstały 160 mln lat temu – należą do najstarszych rejonów świata.

Rosną tutaj największe kokosy na świecie. I to nie byle jakie kokosy. To rosnące tylko tutaj coco de mer. Legenda głosi, że podczas burzy dochodzi do aktu seksualnego palmowych owoców żeńskich z męskimi. Te żeńskie do złudzenia przypominają kobiece łono, a męskie wiadomo co. Orzechy coco de mer były cenionym surowcem. Produkowano z nich napoje miłosne, leki. Okazy, które docierały do Europy były rozcinane, polerowane i oprawiane w złoto lub srebro. Służyły jako puchary we dworach królewskich i książęcych. Żeński kokos z Coco de mer z uwagi na swoją wyjątkowość trafił na godło Seszeli.

Seszele są również wyjątkowo bezpieczne. Indeks przestępczości wynosi tu zaledwie 12,5. Porównując do innych rajów, takich jak Mauritius (55,06), Dominikana (66,03) czy Portoryko (65,47) to liczby mówią same za siebie.

Kolejna wyższość nad innymi rajami to brak huraganów. Owszem występuje tu pora deszczowa, ale nie ma takiego zagrożenia jak na Karaibach, że tuż przed Twoim wylotem huragan czy inna zawierucha może zniszczyć pół wyspy. Tak jak to często się dzieje np. w przypadku Kuby czy Jamajki (chociażby ostatni huragan Matthew sprzed kilku tygodni).

Brak jet laga w przypadku podróżujących Europejczyków to następny czynnik przyciągający do seszelskiego raju. Różnica czasu miedzy Polską a Seszelami to zaledwie 2h. W przypadku Karaibów i Polski to minimum 6h.

Do tego wszędzie uśmiechnięci ludzie, muzyka reggae zewsząd lecąca i nieziemskie widoki.

Jedyne co mnie bardzo zaskoczyło to średnia długość życia, która wynosi na Seszelach 72,72. W Polsce jest to 76,80. Nie potrafię znaleźć informacji dlaczego tak jest, ale jedno skojarzenie przychodzi mi do głowy. Na Seszelach są szpitale, ale na poważniejsze operacje wysyła się ludzi do Indii. Może to ma jakiś związek.

Tak czy siak mogłabym tam spędzić emeryturę.