Zawsze mamy wysokie oczekiwania wobec głównych atrakcji na naszej trasie. Wszystkie te słynne miejsca, tak dokładnie opisane w prasie / Internecie z milionem profesjonalnych zdjęć sprawiają, że naprawdę myślimy, że są nie z tej ziemi. Czasem tak jest, ale nie zawsze.
Wieża Eiffla okazuje się wcale nie taka imponująca, piramidy w Gizie nie takie duże, a Los Angeles jest bardziej miastem bezdomnych niż aniołów. Powód jest prosty – dużo szumu – duże wymagania. Duże wymagania – większe prawdopodobieństwo rozczarowania.
Dlatego też, paradoksalnie, atrakcje mniejszego kalibru mają czasem łatwiej. Na trasie z Parku Narodowego Glacier do Parku Narodowego Yellowstone trafiłem na coś, czego się kompletnie nie spodziewałem.
Droga stanowa nr 287.
Brak informacji i brak jakichkolwiek wymagań przełożył się na coś wyjątkowego. Najlepiej pokażą to zdjęcia.