Nigdy wcześniej nie byliśmy w Andaluzji. Padło na Malagę z dwóch powodów – ma dostęp do morza, a poza tym bilety były w dobrej cenie. Teraz po podróży śmiało mogę dodać, że to rewelacyjny punkt wypadowy do atrakcji Andaluzji. Jest co robić i podziwiać.
Frigiliana (60 km)
Uchodzi za najpiękniejszą białą wioskę na Costa del Sol. Podpisuję się pod tym bardzo. Spaceruje tu się bardzo przyjemnie, trochę w górę, trochę w dół, trochę po schodach. Dlatego tip dla rodziców z małymi dziećmi – weźcie nosidło. Wózkiem może być ciężko, a na pewno niewygodnie.
Nerja (67 km)
Nerja słynie z „Balkonu Europy” – pięknego tarasu widokowego na wybrzeże Morza Śródziemnego. My nie trafiliśmy tam z pogodą (było bardzo pochmurno), ale i tak widoki robią robotę (w tle Góry Sierra Nevada). W Nerja jest też coś dla „jaskiniolubów” – Cueva de Nerja – kompleks jaskiń o łącznej długości ponad 7 km.
Marbella (60 km)
Odpowiednik francuskiego Saint Tropez. Marbella to jedno z najbardziej luksusowych kurortów w Europie. Mają tu wille między innymi Antonio Banderas i George Clooney. Na szczęście oprócz gwiazd, zwykli śmiertelnicy też mają tu co robić – można połazić, pozwiedzać, pozachwycać się pięknymi białymi kamienicami i zjeść churros w normalnej cenie.
Mijas (34 km)
Kolejna, piękna śnieżnobiała wioska Costa del Sol. To, co odróżnia Mijas od pozostałych białych wiosek, to ośle taksówki, tzw. Burro taxi (btw biedne osiołki). Mijas wyróżnia też nietypowa arena walki byków – jest owalna i leży na skale. Warto przejść się również wzdłuż muru arabskiego. Jest tu również najmniejsza wytwórnia czekolady na świecie.
Caminito del Rey (61 km)
To ścieżka króla, szlak pieszy, który ciągnie się wzdłuż stromych ścian wapiennego wąwozu w Parku Narodowym Desfiladero de los Gaitanes, niedaleko miejscowości El Chorro. Rok 1999 i 2000 odnotował tu niestety 4 śmiertelne wypadki. Po tych wydarzeniach lokalne władze zakazały wstępu na szlak. Mimo to doświadczeni wspinacze próbowali tutaj swych sił. Po kompleksowym remoncie znów każdy może przejść ścieżkę króla. Dzięki solidnym platformom nie jest to już tak niebezpieczne jak kiedyś i raczej każdy sobie tu poradzi (chyba, że kogoś na starcie zje lęk wysokości).
Rio Chillar (58 km)
Przejście rzeką Rio Chillar to super atrakcja dla każdego. Zdarzają się tu wąskie przejścia między skałami, ale myślę, że nawet dzieci (oczywiście takie starszaki w stylu 6+) poradzą sobie świetnie. Odpowiednie buty rzecz jasna niezbędne. Widoki gwarantowane.
Granada (126 km)
Centrum ostatniego państwa muzułmańskiego w Hiszpanii. Pięknie położona. Na Alhambrę (obronny zespół pałacowy) niestety nie mieliśmy czasu, ale widzieliśmy ją z punktu widokowego. Zdecydowanie za mało czasu tu spędziliśmy.
Almeria, Cabo de Gata-Nijar Natural Park (244 km)
Ten powulkaniczny rezerwat jest cudowny, bo a) jest pięknie położony i b) jest tu pusto i dziko. Nie ma tu żadnego kurortu ani hotelu. Tylko morze, piasek, skały i ta cudna roślinność. Trochę taki dziki zachód po Hiszpańsku.
Pustynia Tabernas (230 km)
Kolejne mega miejsce zaraz za Almerią. Największa pustynia w Europie. Jej obszar to 280 km2. To niesamowita pustynia (a właściwie półpustynia), bo zdarzają tam się opady deszczu. Ale jak pada, to bardzo nieregularnie i intensywnie. Gleba w tym czasie nie zdąży nasiąknąć wodą, ale erozja robi swoje – dzięki temu mamy tutaj fantastyczne formacje.
Torcal de Antequera (48 km)
Piękny skalisty rezerwat. Trochę taki z niego „tetris skalny”. Są tu trzy trasy piesze – 1,5 km, 3 km i 3,7 km. El Torcal to też super miejsce na oglądanie gwiazd – wznosi się na wysokość 1200 m n.p.m. z dala od świateł. Myślę, że następnym razem Maciek (mój starhunter:D) nie odpuści takiej okazji.
Kordoba (158 km)
Miasto trzech kultur – muzułmańskiej, chrześcijańskiej i żydowskiej. Co ciekawe Kordoba w czasach Średniowiecza była największym miastem w Europie. Nie brakuje tu pięknych andaluzyjskich uliczek i białej zabudowy. Jednym słowem jest co robić i czym się zachwycać.
Sewilla (206 km)
Stolica andaluzyjskiego flamenco, fiesty i sytości. To w Sewilli narodziły się tapasy (chociaż to kwestia sporna). Można też powiedzieć, że to miasto Kolumba. Stąd wypłynął w swoją wielką podróż i tutaj znajduje się jego pochówek. Poza tym to miasto z największą ilością pomarańczowych drzew na świecie.
Gibraltar (136 km)
Każdy z nas doskonale wie, z czego słynie Gibraltar. Cieśnina, na której leży rozdziela Europę i Afrykę oraz Morze Śródziemne i Ocean Atlantycki. Obowiązkowy punkt tutaj to Skała Gibraltarska. Są trzy opcje, żeby się na nią dostać – pieszo, kolejką linową lub autobusem/taxi. Po drodze na pewno spotkacie jej mieszkańców – magoty gibraltarskie, czyli dzikie małpy, które charakteryzują się brakiem ogona. To jedyne dziko żyjące małpy w Europie. Mówi się, że uciekły z transportu do Afryki.
Kadyks (236 km)
Kadyks nie ma tłumów i jest pięknie położony. Poza tym to hiszpańska Hawana. Serio. Kilka ujęć z Bonda („Die Another Day”) jest właśnie stąd. Kadyks udaje w nich Hawanę. I to bardzo dobrze udaje.
Costa de la Luz (300 km)
Długie, szerokie, czyste, z delikatnym piaskiem – takie są plaże Costa de la Luz. I jest tu tego dobra ponad 200 km – także na pewno każdy znajdzie kawałek miejsca dla siebie. Tutejsze nadmorskie miasteczka nie zdążyły się jeszcze przekształcić w duże kurorty i chwała im za to.
Park Sierra de Cazorla, Segura i Las Villas (320 km)
Piękny zielony rezerwat. W sam raz dla „nature loversów”. Tutejsze lasy stanowią największy obszar leśny (las sosnowy) całej Hiszpanii. Trekking wzdłuż rzeki (Borosa River) przy bajkowych krajobrazach gwarantowany. Oprócz tego wodospady, wodne jaskinie i inne cuda natury.
Ronda (102 km)
Najbardziej malowniczo położone miasto Andaluzji. Miasto na skałach (leży w Wąwozie Tajo de Ronda). Nie brakuje tu tzw. wiszących domów, które oczywiście wyglądają zjawiskowo. Hemingway opisał swoje wrażenia po Rondzie tak: “Całe miasto jak okiem sięgnąć jest niczym innym, jak romantyczną kulisą teatralną”. Lepiej bym tego nie ujęła.
Jak widać w Andaluzji jest co robić. I trzeba tam wracać. Koniecznie. My już myślimy o ponownej wizycie.