Dubaj – 4 powody, dla których nie warto tam lecieć

Dubaj – 4 powody, dla których nie warto tam lecieć

Dubaj, mimo tego, że jest „naj” pod wieloma względami (najwyższy budynek świata, najdroższe radiowozy na świecie, najbardziej luksusowy hotel świata, największe centrum handlowe świata, a nawet najdroższy deser świata – 817 usd!), dla mnie jest jednym z najsłabszych miast jakie widziałam.

Marzenia o Dubaju

Wiele osób, które znam marzy o Dubaju. Zawsze zastanawiałam się, jak to możliwe, że marzy się o takim mieście. Dlatego cieszę się, że mogłam zobaczyć Dubaj przy tak zwanej okazji i sprawdzić, czy faktycznie jest taki zajebisty. Nie jest. Zdecydowanie nie jest. Tak jak LA czy Las Vegas, o którym wszyscy śnią.

Po pierwsze – tu nie ma co zwiedzać

Zawsze przed wyjazdem do nowego miasta sprawdzamy „10 must see in…”. W prawie każdym zestawieniu o Dubaju na 10 ważnych, ciekawych miejsc do zobaczenia jest uwaga – hotel i galerie handlowe. Sama śmiałam się do siebie, kiedy maszerowaliśmy pod znany wszystkim hotel żagiel, żeby zrobić mu zdjęcie. Szok. Podobnie w galeriach – czułam się tam jak intruz. Raz, że nie jestem typową kobietą lubiącą spędzać godziny na szlajaniu się po sklepach z ciuchami. Dwa – cholera, ile można cykać lampy, dywany czy alejki galeriowe.

Po drugie – tu nie ma gdzie chodzić, spacerować

Miasto jest totalnie nieprzystosowane do chodzenia. Tu są tylko autostrady, dosłownie. Największy spacer jaki możesz zrobić, to daj Boże kilometr, może dwa po plaży. A my kochamy łazić po miastach, dlatego pod tym kątem Dubaj zawiódł nas bardzo.

Po trzecie – temperatura zabija

Jeśli trafisz do Dubaju w miesiącach od maja do września, to skwar masz gwarantowany – 38-40 stopni w tym okresie to norma. Dlatego chyba jeśli już, to warto się tu wybrać w miesiącach grudzień – luty. Wtedy jest podobno znośne 25 stopni.

Po czwarte – hipokryzja

W Dubaju roi się od obrazków w stylu – stoi niunia i się wypina, a niuniek robi jej 1850 zdjęcie. A najlepsze jest to, że pewnie ich nie stać na ten hotel na tle, którego robią zdjęcie. Ja oczywiście nic do tego nie mam. Ale nie lubię udawania. Ludzie z hajsem, tym prawdziwym się tak nie panoszą, tylko sączą grzecznie martini za kilkadziesiąt dolarów na 50 piętrze Marriotta.

Dobra koniec hejtu na Dubaj. W związku z tym, że mam tak, że nawet tam, gdzie mi się nie podoba znajdę coś dla siebie – w Dubaju też tak było. Jedzenie, a dokładniej kuchnia indyjska. Hindusów w Dubaju jest sporo (to najliczniejsza grupa etniczna tutaj – ponad 50%), na szczęście nie tylko na budowie, ale też w kuchni. W Dubaju aż roi się od knajp hinduskich. W dodatku cenowo są bardzo przystępne i serwują pyszności prosto z Indii.

Tak czy siak, nie żałuję, że tam byłam. Dzięki wizycie w Dubaju utwierdziłam się w przekonaniu, że małe miasta z duszą to miasta, które uwielbiam i to się raczej nie zmieni.

dubaj

dubaj

dubaj

Sięgnij tutaj po więcej zdjęć z Dubaju (i Abu Dhabi) – Dubaj i Abu Dhabi