Chorwacja jest popularna. Podróżuje tam mnóstwo Polaków. Nie bez przyczyny. Niewielka odległość, dobra pogoda, piękne krajobrazy i całkiem podobny język. Jakiś czas temu jeszcze bardzo dobre ceny. Dziś już trochę mniej.
Wybierając się do Chorwacji na pewno będziesz rozważać podróż własnym samochodem. Jeśli wybierasz się na 10-14 dni, to dobra opcja. Jeśli masz jednak mniej czasu, np. tydzień i chcesz przejechać całe wybrzeże, lepiej polecieć i wynająć auto na miejscu. Szczególnie jeśli jesteś z północnej Polski. Tak zrobiliśmy.
Tanie loty do Chorwacji
Od niedawna jest kilka bezpośrednich lotów z Polski do Chorwacji. Są to połączenia Warszawa – Zagrzeb (LOT), Warszawa – Pula (LOT), Warszawa/Katowice – Split (Wizzair). Ceny zaczynają się od około 250 zł w dwie strony.
Można też polecieć „w okolice”, czyli np. Warszawa – Lublana (LOT), Warszawa – Belgrad (LOT) lub z przesiadką przez Sztokholm Skavsta (Polska – Sztokholm Skavsta i następnie Sztokholm Skavsta – Pula / Zadar / Split).
Loty do Dubrownika można znaleźć w niezłych cenach z Berlina.
Samochód – wynająć na miejscu czy jechać swoim?
Wynajęcie samochodu jest niedrogie. Przynajmniej poza sezonem (byliśmy na przełomie kwietnia i maja). Za usportowione Renault Clio w diesel’u na 7 dni z pełnym pakietem ubezpieczeń zapłaciliśmy 370 zł. Wypożyczalnia Enterprise (Alamo). Segment Economy Premium. Dlatego też warto się zastanowić nad jazdą własnym autem. W przypadku kupna taniego lotu, wynajem na miejscu może być świetną opcją. Oszczędność czasu. Mając diesel’a też oszczędność pieniędzy. Cały bak zalany za 200 zł wystarczał na ponad 1000 km.
Dodatkowo w Chorwacji opłata za zwrot samochodu w innym miejscu nie jest tak duża. Jeśli uda Ci się kupić lot w 1 stronę do Puli, a powrót z Dubrovnika, to za opcję wynajęcia samochodu w Puli, a zwrot w Dubrovniku, dopłacisz pewnie ok. 100 zł. Jeszcze większa oszczędność czasu.
Noclegi w Chorwacji
Wszystkie noclegi wykupiliśmy przed wyjazdem przez Booking. Wszystkie z nich były kwaterami / mieszkaniami z kuchnią. Ceny w okresie kwiecień / maj są bardzo korzystne. Za każdy nocleg płaciliśmy 100 – 130 zł za dobę, za mieszkanie. W sezonie ceny wzrastają razy dwa. Kuchnia daje dużo swobody w przypadku jedzenia i pozwala zmniejszyć ten koszt.
Przekraczanie granicy z Bośnią i Hercegowiną w Neum
Obszar Neum to miejsce, w którym linia brzegowa Chorwacji kończy się z uwagi na granicę z Bośnią i Hercegowiną. Kończy się po to, żeby za kilka kilometrów znów się zacząć i za chwilę skończyć na Dubrowniku. Przekraczanie tej granicy często budzi trochę niepewności. Jest jednak niezwykle proste. Zajęło nam jakieś 5 minut w każdą ze stron. Do przekroczenia granicy wystarczy dowód osobisty.
Warto pamiętać, że wypożyczając samochód i chcąc przekroczyć granicę państwa musimy dokupić dodatkowe ubezpieczenie. W przypadku przejazdu przez kilka kilometrów Bośni i Hercegowiny nie trzeba nic dokupować. Przynajmniej w większości wypożyczalni, które sprawdzałem (warto się jednak upewnić). Przekroczenie tej granicy to formalność. W sezonie podobno kolejki są dłuższe.
Zawsze jest też opcja ominięcia przekraczania tej granicy. Wtedy trzeba jednak płynąć promem i jechać przez wyspy.
Chorwacja – trasa na tydzień wzdłuż wybrzeża
Dzień 1 Zagrzeb – Dubrovnik
Lecieliśmy z Warszawy do Zagrzebia. Wylądowaliśmy około 11:30 i godzinę później byliśmy już w drodze do Dubrownika. Trasa to około 600 km. Jechaliśmy jakieś 7-8 godzin. Prawie cała trasa to autostrada. Koszt przejazdu z Zagrzebia do Ploce (koniec autostrady) to około 120 zł. Droga jest malownicza i jedzie się przyjemnie. Opłata jest tylko raz – na zjeździe z autostrady. Można płacić w kunach, w Euro (z dobrym przelicznikiem) oraz kartą płatniczą. Wieczór spędziliśmy już w Dubrowniku.
Początkowo zastanawialiśmy się, czy pierwszego dnia nie zostać w Zagrzebiu i następnie z dnia na dzień jechać w kierunku Dubrownika, a ostatni dzień przeznaczyć na powrót. Po pierwsze warto uzależnić to od pogody, po drugie lepiej chyba przemęczyć się pierwszego niż ostatniego dnia urlopu. Do Dubrownika pojechaliśmy autostradą, wracaliśmy już tylko darmowymi drogami przy wybrzeżu.
Dzień 2 Dubrovnik – Makarska
Większość dnia spędziliśmy w Dubrowniku. Początkowo na starym mieście. Nie bez przyczyny to jedna z większych atrakcji w Chorwacji. Większość chorwackich miast jest urokliwych, Dubrovnik najbardziej z nich. Ma to niestety odbicie w ilości turystów, których jest mnóstwo. Po starym mieście i okolicach portu pojechaliśmy na plażę Copacabana. Chyba bardziej z ciekawości i chęci porównania do brazylijskiej Copacabany. To mocno imprezowa miejscówka, muzyka, bary itp. Bardziej się nam spodobała plaża obok – Solitudo. O tej porze roku zupełnie pusta.
W Dubrowniku warto zajść na lody na starym mieście. Słynna lodziarnia jest zaraz na początku Stradun (głównej ulicy). Obsługa mówi tam po polsku i nie szczędzi porcji. Warto też pamiętać, że centrum jest okropnie drogie. To chyba najdroższe miejsce w całej Chorwacji. Jeśli jesteśmy na budżetowym wyjeździe, lepiej zjeść obiad poza starym miastem. Na zwiedzanie można zabrać coś kupione w piekarni, których jest mnóstwo w każdym mieście.
Po zwiedzaniu Dubrovnika pojechaliśmy do Makarskiej. Ta część przejazdu oraz część trasy między Makarską a Splitem, to najbardziej malownicza część drogi idącej wzdłuż wybrzeża (Riviera Makarska). Droga prowadzi pomiędzy morzem, a pięknymi, wysokimi górami.
Po drodze warto zajechać do miejscowości Mali Ston. Jest w rejonie, który słynie z jakości owoców morza i przede wszystkim ostryg. Jeśli to twoje klimaty, koniecznie zajrzyj do restauracji Kapetanova Kuca w Mali Ston. Cena głównego dania to ok. 50 zł.
Dzień 3 Makarska – Split
Pierwszą część dnia spędziliśmy w Makarskiej spacerując po centrum bez większego planu. Miasto jest niewielkie, więc plan właściwie nie jest potrzebny. Można pójść na spacer wzdłuż zatoki i obejrzeć panoramę miasta z drugiej strony.
Tego dnia zaczęło padać, więc resztę dnia spędziliśmy w samochodzie, w drodze do Splitu. Początkowo mieliśmy w planach prom i zobaczenie Złotego Rogu (Zlatni Rat) – charakterystycznej plaży na wyspie Brac. W deszczu jednak nie miało to sensu.
Dzień 4 Split – Trogir – Szybenik
Na Split przeznaczyliśmy większą część dnia. Centrum nie jest bardzo duże. Warto pokręcić się po ulicach starego miasta, zahaczając o Pałac Dioklecjana. Następnie usiąść na chwilę przy głównej promenadzie – Riva.
Jeśli chcemy podczas wyjazdu spróbować Bośniackiej kuchni, warto odwiedzić bar Kantun Paulina przy północnej części ulicy Marmontova. „Cevapi in somun with kajmak and ajvar” – to to, czego chcesz spróbować. To kotleciki cevapi w bośniackiej bułce somun z ajwarem i kajmakiem. Zauważysz, że można tam spotkać mnóstwo mieszkańców Splitu.
Bar z niezłą kuchnią i rozsądnymi cenami do Konoba Fife przy zachodniej części promenady Riva. Jedne z najlepszych lodów w Splicie znajdziesz w cukierni „Luka’s” za budynkiem teatru narodowego na północnym końcu ulicy Marmontova.
Jeśli już jesteś w Splicie, koniecznie zajedź do Trogiru. To niewielkie, niezwykle klimatyczne, miasteczko. Zdecydowanie warto wybrać się poza sezonem. Jest wtedy szansa na znalezienie zupełnie pustych uliczek i zaułków.
Dzień zakończyliśmy przejazdem do Szybenika mijając po drodze kilka punktów widokowych.
Dzień 5 Szybenik – Zadar
Z Szybenikiem nie wiązaliśmy zbyt dużych nadziei, jednak miasto bardzo pozytywnie nas zaskoczyło. Byliśmy tam w niedzielę i wszystko było ewidentnie spowolnione. O 10 rano w mieście nie było prawie nikogo, w południe ruch zaczął rosnąć. Zwiedzanie miasta wymaga chodzenia po schodach, których w centrum jest wiele. Ale warto, zdecydowanie warto.
Po spacerze w Szybeniku pojechaliśmy na plażę. Patrząc na mapę wybraliśmy jedną z najbliższych wysp połączonych mostem – Murter. Zatrzymaliśmy się na plaży przy kempingu Kosirina. Do dziś nie wiemy, czy była to plaża nudystów. Stroje były bardzo różne. Widoki jednak warte polecenia (te na morze).
Bardzo dobra opcją, będąc w Szybeniku, jest zajechanie do Parku Narodowego Rzeki Krka, gdzie można kąpać się bezpośrednio przy wodospadach. Nie zajeżdżaliśmy tam, bo woda byłaby pewnie jeszcze dość chłodna, a poza tym obydwoje byliśmy tam wcześniej.
Po południu przejechaliśmy do Zadaru. Wybraliśmy się na zachód słońca na Morske Orgulje (Morskie Organy). To jedna z ciekawszych atrakcji. Schody, które schodzą prawie do wody mają otwory, przez które woda wpycha powietrze. W dalszej części utworzone są odpowiednie ujścia dla powietrza, które przechodząc, wydaje dźwięk.
Zadar jest chyba najmniej urokliwy z miast, które widzieliśmy, mimo to piękny zachód słońca, organy i kilka ładnych placów sprawiają, że warto tam zajrzeć.
Dzień 6 Zadar – Jeziora Plitwickie – Zagrzeb
Dzień rozpoczęliśmy od spaceru po starym mieście w Zadarze, po czym około 10:00 wyruszyliśmy do Plitvic. Droga wspina się w pewnym momencie wysoko w góry, więc widoki są świetne. Trasa do Plitvic to około 3 godzin. Wejście do parku jest dość drogie (na początku maja ok. 60 zł, w sezonie około 100 zł), ale warte tej ceny. Ludzi jest sporo. Najbardziej popularny sposób zwiedzania, to przebycie tzw. trasy H. Teoretycznie potrzeba na nią ok 4-6h. My zrobiliśmy w 4h bez większego pośpiechu. Zaczynamy od przejazdu autobusem w górę parku. Następnie schodzimy około 3km. Płyniemy promem na drugi brzeg i jeszcze jeden kilkukilometrowy spacer. Autobus i prom jest w cenie biletu. Dopłacić trzeba dodatkowo za parking około 7zł/h.
Park Narodowy Jezior Plitwickich to zdecydowanie jedna z większych atrakcji naturalnych Europy. Warto tam zajechać nawet, jeśli nie do końca jest to na Twojej trasie.
Po zwiedzaniu Plitvic czekał nas jeszcze około 3 godzinny przejazd do Zagrzebia.
Dzień 7 Zagrzeb
Tego dnia wracaliśmy już do Polski. Mieliśmy więc około połowy dnia na zwiedzanie Zagrzebia. Wystarczy na sprawny spacer po centrum i górnym mieście. Warto przejść się ulicą Tkalčićeva. Jest tam mnóstwo miejsc, żeby usiąść, coś zjeść. Nie można też zapomnieć o kościele Św. Marka, który ma bardzo charakterystyczny dach.
Chorwacja – czy w ogóle warto?
To dobre pytanie. Jeśli masz już za sobą karaibskie plaże, większość miast w Europie, dalekie kultury, wyspy takie jak Seszele, Chorwacja nie powali cię na kolana. Czy to oznacza, że nie warto? Zdecydowanie nie. Warto.
Chorwacja jest dobra, kiedy potrzebujesz krótkiej odskoczni w ładne, ciepłe i przyjemne miejsce. To dobry kierunek, jeśli nie przepadasz za lataniem – lot trwa około 1,5 godziny. Jeśli masz więcej czasu, warto zahaczyć jeszcze o Czarnogórę i Bośnię i Hercegowinę. Bałkany mają świetny klimat.
Chorwacja jest może mało egzotyczna, ale bezpieczna i słoneczna.