Pasja = 100% siebie

Pasja = 100% siebie

Kiedyś jako mała dziewczynka, bardzo lubiłam oglądać zawody lekkoatletyczne w telewizji. Zawsze byłam pod wielkim wrażeniem, ile siły i determinacji mają w sobie ci wszyscy sportowcy. Godziny treningów, wylanego potu. Wszystko, żeby być najlepszym w swojej dziedzinie.

Czym jest pasja?

Według mnie to uczucie, kiedy robisz coś i jesteś w 100% sobą. To uczucie, które pozwala ci na bycie sobą. To uczucie, kiedy twoja głowa w trakcie robienia tego czegoś, jest skoncentrowana tylko na tym, co właśnie robisz i nic innego się nie liczy. I to właśnie widziałam w oczach tych wszystkich lekkoatletów, którzy biegli do mety z pełnym zaangażowaniem w oczach.

Niespełniona pasja będzie cię prześladować całe życie

Jako siedmiolatka zaczęłam trenować taniec towarzyski. Ciągle zmieniano mi partnerów, ponieważ po kolei wszystkich przerastałam. Co prawda tylko wzrostem, ale w przypadku tańca towarzyskiego ma to niestety bardzo duże znaczenie. Bo o tyle, o ile w łacinie nie jest to aż tak ważne, w standardzie ciężko się „biega” za partnerką np. w walcu wiedeńskim. I tak skończyła się moja przygoda z tańcem towarzyskim, po 5 latach prób i podejść. Ale taniec nie dawał mi spokoju i w liceum poszłam na casting do hip-hopowej formacji tanecznej. Kiedy zobaczyłam jak dziewczyny tańczą, stwierdziłam, że na pewno mi się nie uda. Udało się! Trzy lata ze SKATEM to były najlepsze lata przygody z tańcem. Jednym słowem działo się – długie godziny prób, wyjazdy, festiwale. Nasz zespół rozpadł się, kiedy każda z nas poszła na studia. Ja wyjechałam do Warszawy. Oczywiście cały czas było miejsce na taniec, ale to już nie był zespół i godziny prób, tylko studio taneczne – totalnie mi obce, totalnie obcy ludzie. Tam mogłam już tylko „potrenować”. Inne rzeczy stały się tak jakby ważniejsze. W trakcie studiów doszła też praca. I tak to się wszystko rozeszło. Oczywiście taniec jest ze mną zawsze. Cały czas uczęszczam na zajęcia z hip-hopu czy salsy w wolnej chwili. Kiedy byliśmy w Nowym Jorku, nie mogłam sobie odmówić zajęć w jednej z najlepszych szkół tańca na świecie, czyli w Broadway Dance Centre. Na sam widok sali tanecznej już mi nogi drżały. Mimo, że sobie nie radziłam, bo wybrałam ambitnie wyższą grupę, to zapamiętam te zajęcia do końca życia. I na pewno wybiorę się tam jeszcze raz kiedyś.

Pasja do podróży – spełniająca się pasja

Ta zrodziła się, kiedy poznałam Maćka. To znaczy chęć podróżowania była zawsze, ale niestety formy i okoliczności były niesprzyjające. Po kilku poważniejszych wyprawach, a do takich zaliczam m.in. te z plecakiem, spaniem na lotnisku czy całodobowym docieraniem do miejsca, żeby uczynić dotarcie tańszym, doszłam do wniosku – jak można tego nie kochać!? Na początku myślałam, że każdy kto chociaż raz gdzieś wyjechał, musi to lubić. Ale szybko zorientowałam się, że tak nie jest. Niektórzy po prostu nie chcą odkrywać nowych miejsc, poznawać ludzi, przemieszczać się, próbować innych kuchni itd. Inni jeśli, to lubią, to preferują plaże, hotele i wygodny transfer. A ja uwielbiam to zmęczenie, kiedy po 48 godzinach docieram do miejsca, o którym czytałam ostatni miesiąc, sortowałam codziennie zdjęcia w Google grafice. I wtedy nie przeszkadza mi, że nie mam makijażu, że nie jestem uczesana, że następnego dnia włożę te same spodnie i bluzę. Uwielbiam poznawać tych wszystkich ludzi z Couchsurfing’u, którzy sprawiają, że w ich domu czuję się jak we własnym, opowiadają masę ciekawych historii czy pokazują miejsca, o których nie przeczytam w przewodniku. Uwielbiam próbować nowe smaki, oglądać zachody słońca i obserwować jak się żyje w różnych zakątkach świata.

I to jest te 100%. 100% siebie. Inaczej, to wszystko nie miałoby sensu.

„Bo człowiek bez pas­ji nudzi swoją duszę.”