Druga historia – słuchaj siebie

Druga historia – słuchaj siebie

Dzień drugi na wolontariacie w Kwantu. Późnym popołudniem, po wszystkich „activities” przechadzamy się po rezerwacie. Pada deszcz, więc decydujemy się na siłownię. Jej powierzchnia może nie powala, ale są na niej wszystkie, czytaj trzy maszyny, których potrzebuje Densley, którego tam spotykamy. To najstarszy „ranger”, czyli strażnik parku. Pochodzi z Zimbabwe i pracuje tutaj od trzech lat.

Jak wygląda praca rangera?

Żeby zostać rangerem, trzeba przejść 8-tygodniowy kurs i zdać egzaminy: teoretyczny i praktyczny. Testy sprawdzają takie umiejętności jak: poruszanie się po terenie parku, znajomość zwierząt, ich śladów. Aktualnie Densley jest już na etapie szkolenia studentów – rangerów. Niestety mimo tego, że praca w parku nie należy do typowych, nie cieszy się dużym zainteresowaniem. Powody są dwa – niskie zarobki i praca w trybie 26+4, czyli 26 dni pracy i tylko 4 dni wolnego w ciągu miesiąca. A że mieszkańcy Afryki Południowej lubią w każdy weekend miesiąca poimprezować, to niekoniecznie taki tryb pracy im odpowiada. W parku przez te 26 dni muszą być, a z kolei 4 dni wolne, niekoniecznie przypadają w weekendy. Densley przyznaje, że to praca dla tych, którzy chcą robić to z pasji, z powołania.

Jak Densley znalazł się w Kwantu?

Densley, przed Kwantu pracował w parku ze słoniami, a jeszcze wcześniej uczył w klasach 1-3. Jak to możliwe? Densley nie wiedział co chce w życiu robić i za namową brata zaczął podążać ścieżką nauczyciela. Brat zapewnił Densleya, że to dobry wybór, przyszłościowy zawód, zapewniający dobrą stopę życia. Jednak po kilku latach doszedł do wniosku, że to nie to, że nie tutaj jego miejsce. Rzucił posadę nauczyciela i podjął pracę w parku ze słoniami – ADDO Elephant Park, największym parku słoni w RPA. I tutaj zaczęła się prawdziwa przygoda, prawdziwe wyzwanie, coś na co czekał od dawna, tylko nie był tego świadom. Po kilku kolejnych latach, stwierdził, że trzeba iść jeszcze dalej i słonie zamienił na Big 5 (lew, leopard, nosorożec, słoń i bawół), czyli na pracę w Kwantu. I to jest jego miejsce na Ziemi. Jest bardzo zadowolony z posady tutaj, za każdym razem, na jej wspomnienie uśmiecha się szczerze i można wyczuć, że czuje się spełniony.

Czy spełnienie to dobre wyjście?

Historia Densleya potwierdza bardzo ważną kwestię – jeśli nie wiesz, co chcesz robić w życiu, szukaj dalej, podążaj za głosem serca. Bo najgorszą rzeczą, jaką możesz zrobić, to posłuchać, kogoś kto stoi obok i wie lepiej niż ty albo tak mu się przynajmniej wydaje. Oczywiście tego typu porady rodzą się z sympatii, ale często podyktowane są własnym podwórkiem, powołaniem. Komuś może wydawać się, że praca nauczyciela jest najlepsza pod słońcem, ale zapomina o tym, że jest najlepsza dla niego, dla innych już nie musi. Kolejno pojawia się jeszcze jedna wątpliwość – kasa. Pytanie, czy warto poświęcać się temu, co przynosi kasę, ale nie daje satysfakcji, poczucia spełnienia? Wybór należy do ciebie. Stanem idealnym byłaby praca plus godny zarobek. Wiem. Ale to połączenie zdarza się stosunkowo rzadko. Dlatego zanim posłuchasz rady starszej koleżanki, kolegi, zmierz się sam ze swoim powołaniem, sam znajdź swoje miejsce.