Dlaczego polecieliśmy do Oslo?

Dlaczego polecieliśmy do Oslo?

Jakiś tydzień przed wyjazdem nasze głowy cały czas zaprzątała myśl jak zdobyć środki na nasz wyjazd. Z resztą nie tylko tydzień przed wyjazdem. Ta myśl nie opuszczała nas od jakiegoś miesiąca. Wstając myśleliśmy o tym, jedząc myśleliśmy o tym, myśląc o czymś innym i tak myśleliśmy o tym. I tak któregoś dnia, próbując zasnąć, zastanawialiśmy się jacy ludzie mogą w dużej skali poprzeć naszą ideę? Odpowiedzieliśmy sami sobie – ludzie, którzy podróżują. Padło kolejne pytanie „a gdzie mogą być tacy ludzie”? W tym momencie spłynęło olśnienie – na lotnisku. Pojedziemy na lotnisko. Potem, stety czy niestety, jak zwykle zacząłem drążyć temat. „Skoro już będziemy na lotnisku to polećmy gdzieś. Spróbujmy coś zrobić za granicą”. Wspólnie uznaliśmy, że to dobry pomysł. Jak lepiej zbierać środki na podróż życia niż podczas podróży?

Mieliśmy sporo punktów do wykorzystania w jednej z tanich linii i dzięki temu dostaliśmy darmowe bilety do Oslo. Wszystko to był jeden wielki spontan. Nawet do końca nie wiedzieliśmy co chcemy tam zrobić. Wiedzieliśmy jedno – chcemy poprosić ludzi o wsparcie naszej idei. Tyle.

Dlaczego w ogóle Oslo? Po pierwsze bilet mieliśmy za darmo. Po drugie byłem przekonany, że jako najbogatszy kraj w Europie, bardzo socjalny, Norwegia tylko czeka aż przyjedzie dwóch takich z marzeniem i poprosi o pomoc. Paula podeszła trochę bardziej zdroworozsądkowo. Twierdziła, że Norwegowie są chłodni w pierwszym kontakcie i niedostępni. Po fakcie trzeba powiedzieć jedno. Kobieca intuicja wygrała (jak one to robią???).

W każdym razie polecieliśmy tam naładowani pozytywną energią bardziej niż cała elektronika jaką ze sobą mieliśmy. Przed wyjazdem przygotowaliśmy pięknie oklejoną puszkę, gdyby ktoś chciał nas wesprzeć materialnie. Mieliśmy karteczki z podziękowaniami. Mieliśmy nawet koszulki z napisem „Help us go RTW”. Moglibyśmy napisać książkę o myślach jakie towarzyszyły nam przed wylotem. Był strach, motywacja, zwątpienie, wiara i jeszcze raz strach.

Wylądowaliśmy w Oslo.

Cholera, to było trudniejsze niż myślałem. Podejście do pierwszej osoby i zagadanie zajęło nam ponad godzinę! Podsumowując – rozmawialiśmy z kilkudziesięcioma osobami. Siedzieliśmy w centrum z mini-transparentem, próbowaliśmy różnych strategii rozpoczynania rozmowy (chyba siedmiu). Efekt – zebraliśmy 70 koron (jakieś 35 zł). Czuliśmy podłamanie, nawet gniew, potem wróciła wiara i optymizm z pierwszym brzęknięciem naszej puszki. Potem było zmęczenie, kalkulacja i lekkie zmieszanie. Na koniec była radość, ale dopiero wtedy, kiedy zrozumieliśmy jak ogromna lekcja płynie dla nas z tego wyjazdu. Zrozumieliśmy jaka jest wartość podarowanego pieniądza i ile będzie dla nas znaczyło każde wsparcie, jakie od was otrzymamy teraz, kiedy na dobre ruszamy z naszą akcją.

Wyjazd do Oslo był startem nowego etapu realizacji naszego marzenia. To był nasz pierwszy krok i pierwsze własnoręcznie zebrane pieniądze. Teraz zwracamy się z prośbą o wsparcie do całej społeczności. Pomóżcie nam spełnić marzenie.

Zajrzyjcie tutaj:

rtw12stories.gapienamape.pl

Paula i Maciek